Strona
Strona Główna
Historia Strony
Autor i Kontakt
Księga Gości
Inne
Zespół
Nirvana
Kurt Cobain
Krist Novoselic
Dave Grohl
Inni
Dyskografia
Bleach
Nevermind
Incesticide
In Utero
MTV Unplugged
From The Muddy
Nirvana
With The Lights Out
Sliver
Single
Śmierć Kurta
Śmierć
List Pożegnalny
Plan Wydarzeń
Domysły i Teorie
Inne
Książki
Koncerty
Galeria
Download
Informacje
Sondy

List Pożegnalny

 

Treść:

To Boddah pronounced

Speaking from the tongue of an experienced simpleton who obviously would rather be an emasculated, infantile camplainee. This note should be pretty easy to understand. All the warnings from the punk rock 101 courses over the years. Since my first introduction to the, shall we say, ethics involved with independence and the embracement of your community has proven to be very true. I haven't felt the exitement of listening to as well as creating music along with reading and writing for too many years now. I feel guilty beyond words about these things. For example when we're backstage and the lights go out and the manic roar of the crowd begins it doesn't affect the way in which it did for Freddy Mercury who seemed to love and relish in the love and adoration from the crowd. Which is something I totally admire and envy. The fact is I can't fool you. Any one of you. It simply isn't fair to you or me. The worst crime I can think of would be to put people off by faking it and pretending as if I'm having 100 % fun. Sometimes I feel as if I should have a punch in time clock before I walk out on stage. I've tried everything within my power to appreciate it, and I do. God, believe me I do but it's not enough. II appreciate the fact that I and we have affected and entertained a lot of people. I must be one of one of those narcissists who only appreciate things when they're gone. I'm too sensitive. I need to be slightly numb in order to regain the enthusiasm I once had as a child. On our last three tours I've had a much better appreciation for all the people I've known personally and as fans of our music, but I still can't get over the frustration, the guilt and empathy I have for everyone. There's good in all of us and I think I simply love people too much. So much that it makes me feel too fucking sad. The sad little, sensitive, unappreciative, pisces Jesus man! Why don't you just enjoy it? I don't know. I have a goddess of a wife who sweats ambition and empathy and a daughter who reminds me too much of what I used to be. Full of love and joy kissing every person she meets because everyone is good and will do her no harm. And that terrifies me to the point to where I can barely function. I can't stand the thought of Frances becoming the miserable self-destructive, death rocker that I've become. I have it good, very good, and I'm grateful, but since the age of seven I've become hateful towards all humans in general. Only because it seems so easy for people to get along, and have empathy. Empathy! Only because I love and feel for people too much I guess. Thank you all from the pit of my burning nauseous stomach for your letters and concern during the past years. I'm too much of an erratic, moody baby! I don't have the passion anymore and so remember, its better to burn out than to fade away. 
Peace, love, empathy.

Kurt Cobain

Frances and Courtney, I'll be at your alter.
Please keep going Courtney For Frances For her life which will be so much happier without me. I Love you. I love you."

 

Tłumaczenie:

DO BODDAH
Mówię do was językiem doświadczonego prostaka, który zdecydowanie wolałby być zniewieściałym, infantylnym, wiecznie niezadowolonym typem. Dlatego tez nie powinniście mieć problemów ze zrozumieniem tego listu. Wszystkie ostrzeżenia ze strony punk rocka w ciągu tych wszystkich lat, od czasu gdy po raz pierwszy zaznajomiłem się z tą tak zwaną etyką, związaną Z niezależnością i przyłączeniem się do społeczności, okazały się jak najbardziej prawdziwe. Już od zbyt dawna obce jest mi podniecenie płynące ze słuchania i tworzenia muzyki. Od wielu lat towarzyszy mi poczucie winy, które trudno wyrazić słowami. Kiedy stoimy za sceną, gasną światła i w ciemności rozlega się maniakalny wrzask tłumu, nie robi to na mnie takiego wrażenia jak na przykład na Freddiem Mercurym, który kochał uwielbienie mas i rozkoszował się nim. To coś, co bezgranicznie podziwiam i czego zazdroszczę innym. Chodzi mi o to, ze nie potrafię was oszukiwać. Nikogo z was. Nie byłoby to fair ani w stosunku do was, ani wobec mnie samego. Najgorsza dla mnie zbrodnią byłoby oszukiwanie ludzi i udawanie, ze doskonale się bawię i ze sprawia mi to ogromną przyjemność. Czasami czuję, ze powinienem przed wejściem na scenę włączać stoper. Próbowałem, naprawdę bardzo się starałem, by móc to docenić i naprawdę tak jest. Boże, uwierz mi, ze tak naprawdę jest - ale to nie wystarcza. Doceniam fakt, ze wywieraliśmy wpływ na mnóstwo osób i pozwalaliśmy się bawić wielu, wielu z nich. Jestem chyba jednak jednym z tych narcystycznych osobników, którzy potrafią docenić wartość pewnych rzeczy tylko wtedy, gdy ich już nie ma. Jestem zbyt wrażliwy. Muszę być lekko odrętwiały, by odzyskać entuzjazm, który odczuwałem jeszcze w dzieciństwie. W czasie naszych ostatnich trzech tras aułem się znacznie lepiej w towarzystwie wszystkich przyjaciół i fanów naszej muzyki, ale wciąż nie potrafię poradzie sobie z frustracją, poczuciem winy i empatią, którą odczuwam w stosunku do wszystkich ludzi- We wszystkich z nas drzemie dobro, a ja po prostu za bardzo kocham ludzi. Tak bardzo, ze przez to odczuwam jeszcze większy smutek... jestem takim małym, smutnym, nie potrafiącym niczego docenić facetem. Jezu, człowieku! Dlaczego nie potrafisz po prostu się z tego cieszyć? Nie wiem! Mam cudowną żonę, pełną ambicji i empatii... i córeczkę, która za bardzo przypomina mnie takiego, jakim kiedyś byłem. Pełna miłości i radości, całuje wszystkich, których poznaje, bo wszyscy są przecież dobrzy i nikt nie zrobi jej krzywdy. A to przeraża mnie tak bardzo, ze niemal przestaję w ogóle funkcjonować. Nie mogę znieść myśli, ze Frances może stać się kiedyś godnym pożałowania, dążącym do samodestrukcji death rockerem, jakim stałem się ja. Było mi dobrze, bardzo dobrze i jestem za to wdzięczny. Ale już w wieku siedmiu lat zacząłem odczuwać nienawiść w stosunku do ludzi w ogóle... tylko dlatego, ze lak łatwo przychodzi im okazywać innym empatię. Empatię! Chyba tylko dlatego, ze kocham ludzi za bardzo i za bardzo ich żałuję. Dziękuję wam bardzo z głębi mojego płonącego, skręcającego się z bólu żołądka za wasze listy i troskę przejawianą w ciągu tych ostatnich lat. Jestem osobnikiem zbyt kapryśnym, zwariowanym i ulegającym nastrojom. Nie mam już w sobie ani krzty pasji, więc pamiętajcie - lepiej jest szybko wypalić się niż znikać powoli. Pokój, miłość, empatia. 

Kurt Cobain

Frances i Courtney, zawsze będę z wami. Courtney, nie poddawaj się. Żyj dalej dla Frances dla jej życia, które będzie o wiele szczęśliwsze beze mnie... Kocham was, kocham was.

 

ANALIZA GRAFOLOGICZNA

Eksperci od analizy pisma są przekonani, ze zdecydowana większość listu napisał Kurt Cobain, ale o ostatnich czterech linijkach [tych pogrubionych] twierdza, ze "jest wiele przesłanek, iż ktoś inny mógł cos dopisać".

Marcel Matley, grafolog: "Jeśli chodzi o ostatnie cztery linijki, dostrzegam ponad tuzin różnic, które powinny dać nam do myślenia i powinniśmy racjonalnie je wyjaśnić zanim stwierdzimy na pewno, ze całość napisała jedna osoba"

Intrygujące jest również miejsce, w którym zmienia się charakter pisma. List zdaje się kończyć podpisem i słowami "będę przy waszym[/twoim] ołtarzu", co przecież sugerowałoby, ze będzie żyć! [dlaczego nikt nigdy nie zwracał na to uwagi? to nie jest idiom, a zatem należy rozumieć to dosłownie - Kurt wyjedzie na wschodnie wybrzeże, jak planował, ale przyjedzie na ślub Frances i ew. powtórny ślub Courntey] Dopiero ostatnie linijki brzmią jak stereotypowe pożegnanie przed śmiercią. A najciekawsze, ze w tydzień po śmierci Kurta znaleziono w torbie Courtney kartkę, na której ktoś eksperymentował z charakterem pisma. "W każdej linijce ktoś eksperymentował z różnymi kształtami liter alfabetu. W prawym górnym rogu, w sekcji podpisanej "połączenia", osoba ćwiczyła kombinacje dwóch lub trzech liter. Z cala pewnością wyglądało to jakby [Courtney] uczyła się, jak podrobić list"


Czy to logiczne, żeby list pożegnalny samobójcy skierowany do Frances i Courtney wspominał o nich lakonicznie i to w trzeciej osobie, a zwracał się do nich bezpośrednio dopiero w budzącej zastrzeżenia końcówce? "Dziękuję wam wszystkim z otchłani mojego palącego, mdlącego żołądka za wasze listy i troskę" - Po pierwsze, ważne jest zrozumienie kontekstu zdania, który wskazuje, ze adresatem była szersza rzesza odbiorców. Po drugie, Kurt wspomina o swoim piekącym żołądku, dolegliwości, która nie była żadną tajemnicą. Stwierdzono ja w lecie 1993 - nerw uciskany z powodu skoliozy. Według Kurta "zdarzył się cud" i dolegliwość ustąpiła. Można z tego wydedukować, ze albo list został napisany jakiś czas wcześniej, albo ból nagle powrócił.

Hank Harrison, autor książki "Beyond Nirvana": "Nawet jeśli dodatkowe linijki zostały napisane przez Cobaina, to ciągle całość nie tworzy listu pożegnalnego odpowiedniego dla samobójcy. Nieważne jak go okroisz, to i tak nie jest list samobójczy! Nie trzeba udowadniać, ze był poprawiany, żeby pokazać jego cel. Ktoś zwyczajnie podrzucił list obok ciała, bo zdawał się być wystarczająco łzawy, a cos w tym rodzaju było na gwałt potrzebne."

 

Tom Grant mówi:

Zwróćcie uwagę na linijkę na dole rozpoczynającą się słowami "które będzie o wiele szczęśliwsze beze mnie... (which will be so much happier without me)". To pismo składa się z linii, które są szersze niż pismo w pozostałej części listu. (Różnica w szerokościach linii staje się oczywista gdy spojrzymy na ten list w większym formacie). Czy te słowa zostały dopisane później? Czy został użyty inny długopis? Kto dodał te słowa?

Jak wspomniałem już w Podsumowaniu Wydarzeń, zrobiłem tę kopię listu na faksie Courtney. Ciemne linie są przyczyną zagięcia się cienkiego papieru faksowego. Faks Courtney obciął również brzegi listu. 

Oryginalny list został napisany na standardowym formacie papieru. Oznaczenie w górnym prawym rogu listu zrobiła policja, a podpis na dole należy do kapitana policji który otrzymał ten list. 

 

Nie było listu pożegnalnego:

List który znaleziono w pokoju nad garażem był szybko określony listem samobójcy. Policyjny raport mówi: "... list jest napisany ręką Cobaina, skierowany do jego żony i córki. Tłumaczącydlaczego Kurt Cobain zdecydował się zakończyć swoje życie..."
 
Ale ten list nie był adresowany do Courtney i Frances nie było w nim ani słowa o samobójstwie, śmierci. List ten wyraźnie był adresowany do jego fanów. Była w nim mowa o porzuceniu muzycznego świata i kariery. Tylko krótka notka była skierowana do żony i córki. A pismo było wielokrotnie sprawdzane i podważone przez ekspertów. Ostanie 4 linijki są według pary znanych na całym świecie grafologów fałszywe. Nie jest to pismo Kurta. Prawda jest taka, że ostatnie słowa w liście zostały sfałszowane! W dodatku były to jedyne słowa, w których jest mowa o samobójstwie!
 

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o teorii morderstwa wejdź: ktozabilkurtacobaina.neostrada.pl

 

 



© 2006 Exapnium. Wszelkie prawa zastrzeżone