Powszechnie uważana za najlepszą, płytę Nirvany.
Nevermind oznacza "nieważne". Nevermind odniosła wielki sukces; przez długi
czas królowała na listach przebojów w USA, Francji, Wielkiej Brytanii,
Włoszech, Niemczech, Japonii itd. W samych Stanach Zjednoczonych sprzedano
ok. 40 milionów egzemplarzy. Nirvana pobiła Metallice z "Black Album" o
głowę (25 milionów).
Album otwiera "Smells Like Teen Spirit", który stał
się hymnem młodzieży całego świata. Dość szybki, naprawdę wspaniale zagrany
kawałek, który ma to do siebie, że długo po jego przesłuchaniu "męczy". "In
Bloom" to numer dwa z tego krążka. Trochę spokojniejszy i mniej rozbudowany,
ale bardzo udany. Niesamowita melodia i wokal, który już od początku płyty
poważnie zaskakuje. "Come As You Are" to następny kultowy kawałek. Śpiew
naprawdę bardzo dobry, melodia spokojna z mocno słyszalną perkusją,
strasznie zimna gitara. Wielki atut albumu. "Breed"
jest już dużo ostrzejszy i szybszy. Odzwierciedla drugą stronę (niemniej
udaną) płyty. Ciekawy refren w połączeniu z prostą zwrotką tworzy oryginalną
całość. Dobrze słyszalny bas. "Lithium" - kolejny mocny punkt tej płyty.
Dojrzały, a zarazem szalony utwór pełen muzycznych niespodzianek. Słychać,
że członkowie Nirvany stawiają na gitarę basową, fantastyczny wokal. Jedną z
ciekawszych spraw w kolejnej piosence - "Polly" jest wykorzystanie samej gitary akustycznej
(właściwie nie samej, bo w jej tle gra jeszcze cichy bas). Prosta melodia i
rozdrażniony głos Kurta zlewają się w niezłą całość. Najostrzejszy utwór z
fajnym rozpoczęciem -
"Territorial Pissings" różni się znacznie od reszty
piosenek stylem wokalu. Kurt zamiast po ludzku śpiewać, drze się (nie
wychodzi mu to najgorzej, przyznaję). "Drain you" to o wiele spokojniejszy
kawałek niż jego poprzednik. Zwyczajna, niezłożona melodyka i wspaniały
wokal. Kompozycja mniej udana od pierwszych numerów, ale nie jest zła, da
się posłuchać. "Lounge Act" - fajna piosenka z niesamowitym śpiewem i dobrze
zaaranżowanymi gitarami. Mało słyszalny Chris i mocna perkusja. "Stay Away"
ma dość mieszany nastrój - w zwrotce spokojny, a w refrenie wręcz krzykliwy
wokal przesądzają o oryginalności utworu. "On A Plain" ma dość nietypowy
początek, zresztą cały jest nietypowy. Pojawiają się chórki, które bardzo
dobrze słychać, wokal "ustatkował się" nieco, melodia jest bardziej
rozbudowana, a drumy i bas mniej słyszalne, dając tym samym gitarze pole do
popisu. Ostatni, bardzo przygnębiający utwór z "Nevermind" - "Something On
The Way" - ma już swój niepowtarzalny nastrój bólu i smutku. Bardzo dojrzała
kompozycja z cicho zaśpiewanymi zwrotkami i spokojną gitarą.
Charakterystyczne dla tego numeru są skrzypce w tle.
Z
całą pewnością jest to najlepsza płyta lat 90. i jedna z najlepszych płyt w
historii rocka. Podobnie jak
"Smells Like Teen Spirit" jest jednym z najlepszych i
najbardziej znanych rockowych kawałków. "Nevermind" bez wątpienia zmieniło
muzykę na zawsze.
|